wtorek, 13 grudnia 2011

Zbliżający się koniec szczęścia.

Dawno mnie nie było. Tak to już bywa człowiek szczęśliwy nie potrzebuje bloga. Niestety moje szczęście się kończy powolutku i tak długo trwało jak na nasze polskie warunki prawie 6 miesięcy. Z reguły ludzie po dwóch się rozstają. Co lepsze ja nie widzę końca szczęścia moje uczucia się nie zmieniły. Zapytacie co się stało nie wiem. Zapytajcie czego się boje że na święta zostanę sam. I że nie wytrzymam. Co gorsze jadę na święta do tego drugiego świata. A jak się rozstaniemy nie mam po co wracać do tego lepszego. Święta święta nie czuje ich świat mi się wali. Po 6 miesiącach z wzlotami i upadkami znów się wali i to z tego co mówią wszyscy wali się tak że nie mam co naprawiać.

Co mam robić??? Chyba nic zabijać się nie będę, za słaby jestem na to. Płakać będę na pewno za dużo dobrego było. Tylko nie chce znów depresji bo jej nie zniosę znów. Ale ja wiem jedno jak to się rozpadnie ja już nie szukam nikogo nie chce. Chce być sam on też tego chce. Mam gdzieś zmienię zasady wyjadę z tego jebanego kraju ale na pewno nie do Anglii.