piątek, 2 marca 2012

Wiosna. Powiała optymizmem ale i bark czegoś ważnego.

Przyszedł marzec i w Anglii czuć już wiosnę. Zrobiło się ciepło słońce pojawiło się na niebie. Kwiaty zaczynają kwitnąć w przydomowych ogródkach. Widziałem już narcyzy przebiśniegi i inne kwiaty rozkwitnięte kolorowe. No może te ogrody tu są na mniejszą skale. Może nie tak okazałe jak u nas. Ale zawsze to mi poprawia humor. A jak słońce świeci w dzień to już naprawdę jestem pozytywnie naładowany. W moim życiu po burzach ostatnich dwóch tygodni też się uspokoiło. Mam jakąś prace ale niestety nie w pełnym wymiarze godz. i na przykład ten tydzień spędziłem w domu. No to trochę to mi przeszkadzało w kontemplacji tej pięknej pogody. No i może jeszcze tego mi brakuje do szczęścia że nie czuje się tu do końca na swoim miejscu. Tak wiem że moje kochanie jest przy mnie. To dużo daje ale źle się czuje że jestem na jego utrzymaniu. To jest najtrudniejsze chyba w związkach gejów. Oficjalnie nic nie jest wspólne. Po za tym mężczyzna ma swoją dumę. W związkach hetero jest tak że facet musi więcej zarabiać niże kobieta. A nas jest dwóch najlepiej było by żebyśmy razem choć podobne pieniądze. No i najgorsze jest to że ja już mam swoje lata i muszę myśleć o przyszłości. A jak by nie było to nie tylko swojej przyszłości. W sumie to powinienem się cieszyć wiosną. I przestać się martwić dla niego bo wiem że on tego nie lubi.

Oj powiem wam czego mi najbardziej brak. Miejsca gdzie mógł bym pójść z moim Kotkiem i gdzie byśmy po tańczyli wszystkie zmartwienia by poszły w dal. No nie wiem jak to możliwe mam 26 lat i kocham imprezować. Ciągle słucham tej piosenki:


Och Cocon bądź Laf  brakuje mi tych miejsc. Ile w zeszłym roku imprez było. Ja po prostu muszę raz w miesiącu iść i potańczyć (oczywiście chociaż raz w miesiącu najlepiej jak bym chodziło co weekend) a tu dość że nie ma "za co??" to i nie ma "gdzie???". Jak wrócę do polski muszę odwiedzić Cocon oczywiście z całą paczką między innymi: Pienikiem, Tymonem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz